Dzisiaj opowiem Wam trochę o najbardziej wszechstronnym "kosmetyku", który jest podstawą mojej pielęgnacji, a mianowicie o oleju kokosowym. Wytrwałych zapraszam na cały post, a tych, którzy wolą szybko przedstawione fakty, zapraszam na dół posta, gdzie umieściłam spis PLUSÓW i MINUSÓW opisywanego produktu.
Kilka miesięcy temu wpadłam w szał dbania o włosy wszystkim, co naturalne i potencjalnie zdrowe dla moich włosów. Wypróbowałam wiele dostępnych dla mnie szamponów i odżywek bez sylikonów, SLS, czy parabenów. Na początku byłam zafascynowana naturalnymi cudeńkami, które wypełniały moją łazienkę, na czele z olejkiem arganowym, olejkiem macadamia, czy różnymi innymi mieszankami olejków (głównie pomarańczowy olejek antycellulitowy, który w blogosferze stał się "hitem na włosy")- olejowanie włosisk było modne, więc czemu ja miałam tego nie wypróbować?
I tu pojawia się problem: te olejki NIC z moimi włosami nie robiły- albo jeszcze bardziej je przesuszały, albo włosy się po nich elektryzowały. Z czasem nawet wszystkie "zdrowe" szampony i odzywki przestały działać, a ja miałam wrażenie, że moje włosy są niedomyte, dosłownie. Zdecydowałam się na powrót do mojego ulubionego szamponu od Welli i przypadkiem, grzebiąc w Internecie trafiłam na olej kokosowy. Pomyślałam, czemu nie? Moje włosy przeszły już tyle, że kolejna wariacja z olejem im nie zaszkodzi (są wyjątkowo odporne). To był strzał w 10.
Mój pierwszy olej kokosowy kupiłam w sklepie ze zdrową żywnością u mnie w mieście. Producentem jest firma Bio Planete. Koniecznie chciałam olej nierafinowany i tłoczony na zimno- podobno taki jest najlepszy. Cena: około 19zł za 200ml, chociaż w Internecie można kupić go taniej. Skusiło mnie dodatkowo to, że KOCHAM zapach i smak kokosów- tak, tak, celowo wspominam o smaku, gdyż olej ten można śmiało używać w kuchni- nie ma on żadnych sztucznych dodatków.
Pierwsze wrażenie: cudowny zapach oraz to, że olej jest w postaci stałej, więc aby go użyć musimy wygrzebać go ze słoiczka i rozgrzać w rękach. Pierwszy raz nałożyłam olej kokosowy na włosy na całą noc- o dziwo nie sprawiał wrażenia tak tłustego, a co najważniejsze nie zostawił śladów na pościeli. Po nocy spędzonej w warkoczu, rano umyłam włosy dwa razy- bardzo ciepłą wodą, aby lepiej wypłukać olej. Zachwyciłam się, Po wysuszeniu włosów suszarką były one jedwabiście miękkie, cudownie lśniące, nie elektryzowały się i co najważniejsze fryzura była lekka, w żaden sposób nieobciążona! Zakochałam się i chyba już nigdy nie zrezygnuję z oleju kokosowego... Nakładam go raz w tygodniu na włosy i mimo, że farbuję włosy są one w idealnym stanie, głównie dzięki opisanemu wyżej cudeńku :)
Zastosowanie oleju kokosowego w pielęgnacji na szczęście nie skończyło się u mnie tylko na włosach. Olej ten fenomenalnie nawilża skórę- potrafię się nim cała nasmarować, tak, jak balsamem, gdyż nie lepi się i bardzo szybko się wchłania. Używam go też czasami zamiast kremu na noc, jednak tutaj muszę zachować umiar, gdyż przy dłuższym, ciągłym stosowaniu (ok. 12-14 dni) moja skóra zaczyna się buntować i wypychać na zewnątrz wszelkie niedoskonałości, które znikają, gdy odstawię olej. W zasadzie polecam stosowanie oleju na twarz przez około 7 dni, raz, dwa razy w miesiącu- w zupełności wystarczy, a obejdzie się bez niespodzianek, przy czym nasza skóra odżyje i nabierze blasku.
Olej genialnie sprawdza się do usuwania makijażu! Nakładam go na wacik, rozcieram, a następnie przykładam do oka/ust, przytrzymuję chwilkę i przecieram. Olej ten radzi sobie z mocnym makijażem oka w kilka sekund. Nawet wodoodporną Aqua Brow od MUFE usuwa z moich brwi za jednym pociągnięciem. Ba! Radzi sobie za pierwszym razem nawet z pomadkami Bourjois Rouge Edition Velvet, czego żaden płyn micelarny nie jest w stanie zrobić.
Mogłabym wychwalać olej kokosowy i jego cudowne właściwości jeszcze długo, ale chyba czas przejść do konkretów i sporządzenia listy plusów i minusów tego produktu. Zaczynamy:
PLUSY:
+ fenomenalny zapach: fanki Rafaello będą zachwycone :)
+ dosyć przyjemna formuła: mimo, że jest w postaci stałej, to pod wpływem ciepła naszej skóry automatycznie zmienia stan skupienia na ciekły,
+ genialnie nawilża,
+ nie pozostawia tłustych smug na pościeli, czy ubraniach,
+ bardzo dobrze i szybko się wchłania,
+ nie jest drogi: 19zł za 200ml produktu, który jest bardzo wydajny, to nie majątek, a jest wart każdej wydanej na niego złotówki :)
+ wydajność: niewielka ilość produktu jest w stanie spokojnie zaspokoić nasze potrzeby,
+ opakowanie: z reguły sprzedawany jest w zakręcanych słoiczkach, więc jesteśmy w stanie wygrzebać produkt do ostatniego grama,
+ nie obciąża włosów.
MINUSY:
- przeciwniczki zapachu kokosa niestety nie będą zadowolone,
- przy długotrwałym stosowaniu na skórę twarzy determinuje powstanie niedoskonałości w postaci wyprysków (przynajmniej u mnie),
- trzeba BARDZO porządnie spłukać go z włosów, gdyż może pozostawić nieprzyjemny film,
- konsystencja nie każdego może satysfakcjonować, chociaż dla mnie jest w porządku :)
To chyba wszystko (w skrócie...:D), co chciałam Wam powiedzieć na temat oleju kokosowego. Uważam, że zdecydowanie jest wart uwagi, chociaż wiadomo, nie u każdej z nas może się sprawdzić, jak każdy inny produkt. Po za tym, jeśli nie zadziała na nasze ciało, zawsze możemy usmażyć na nim pyszny omlet na śniadanie ;) Zostawiam Was ze zdjęciami i dziękuję za Waszą uwagę.
Miłego wieczoru,
Kasia
Tydzień temu zastanawiałam się nad kupnem. Wybrałam jednak olejek arganowy. Chyba dobrze zrobiłam, bo piszesz o niedoskonałościach - a ich nie lubimy :) A takiej mazi z włosów nie lubię spłukiwać. Chociaż może kiedyś się skuszę i wypróbuje!
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie umiem sobie poradzić z olejkiem arganowym... Nie jest dla mnie. Jak widać każda kobieta jest inna, ale warto wypróbować nowości- arganowy olejek oddałam mamie, a kokosowy kocham ja :D
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń